Plaża to dużo powiedziane, ot tony piasku nawiezione na kawałek ziemi, który kiedyś był polem porośniętym chwastami nad kanałkiem. Kanałek od zawsze nazywany był wśród okolicznych mieszkańców "smródką", od odoru, który kiedyś wydzielał. Pamiętam to miejsce doskonale, bo wychowałem się w pobliżu, jeszcze zanim wokoło powstały kilometry bloków i świątynia opatrzności, a Wilanów stał się miejscem lansu dla celebrytów.
Z postępem urbanizacyjnym niestety nic nie zrobimy, ważne, że mi pozostały z czasów młodości wspaniałe wspomnienia i teraz mogę sobie pogadać, że "kiedyś to było". Idealnie z tym współgrał kawałek "OK Boomer" na który udało się załapać podczas występu poprzedniego wykonawcy Fisz, Emade, Tworzywo.
Kult zafundował zgromadzonym boomerom i nie tylko, prawdziwy zestaw Greatest Hits, choć w mocno okrojonej wersji gdyż prawdopodobnie ograniczała ich cisza nocna i musieli skończyć wcześniej niż było zaplanowane. Koncert zaczęli od "Niejeden", po czym płynnie przeszli do "Prosto". Pierwsze piosenki były niestety z małymi problemami technicznymi, przynajmniej z tej strony sceny gdzie staliśmy z małżonką. Ale już na "Prawo Się Wali" wszystko powróciło do normy i można było chłonąć kolejne ironiczne teksty Kazika.
Przy "Gdy Nie Ma Dzieci" w tzw. tango poszli głównie rodzice, którzy swoje pociechy zostawili pod opieką dziadków. To tak jak my (ps. Teściowo doceniam, że możemy od czasu do czasu wyskoczyć i realizować swoje pasje), choć mój syn już się napalił i zapowiedział, że jedzie ze mną na SLASHA do Katowic 🎩 Podczas "Polski" mieliśmy z młodzieżą telefoniczne łączenie na żywo.
Tak jak napisałem, zespół postawił na sprawdzony repertuar, tzw. smaczki zostawiając zapewne na jesienne występy w Stodole. Tu gawiedź miała się bawić i głośno śpiewać. I bawiliśmy się wraz z pijanymi Januszami i Grażynami przy "Wódce", podskakiwaliśmy w rytm "Brooklyńskiej Rady Żydów" i śpiewaliśmy wniebogłosy takie hymny polskiego rocka jak "Polska", "Arahja", "Krew Boga" czy "Hej Czy Nie Wiecie".
Nie ukrywam, że czekałem głównie na te kawałki, które Kult nagrał w międzyczasie od ostatniego razu jak ich widziałem na żywo. Zagrali dwa: wspomniane już "Prawo Się Wali" i "Wiarę" z bardzo dosadnym tekstem skierowanym w kierunku skompromitowanego kleru. Może następnym razem uda się pójść do Stodoły i zagłębić w mniej radiową twórczość. Oczywiście fajnie posłuchać po raz milionowy "Baranka" czy świetnie bujającego "Madrytu", ale przy takim stażu koncertowym szuka się już dosyć nietypowych wspomnień.
Na bis cover Tadeusza Woźniaka, czyli "Zegarmistrz Światła Purpurowy", a zaraz potem knajpiano-gangsterski hymn, czyli moja ukochana "Celina" - i w tym momencie byłem w pełni ukontentowany mimo wcześniejszych narzekań. Na absolutny koniec "Piosenka Młodych Wioślarzy", czyli dla niezorientowanych "ojojojojojoj" 😁
Czym zakończyć relację pisaną po tak długim czasie? Zostawię Was z ponadczasowym cytatem z piosenki "Sowieci", której ewidentnie zabrakło na sam koniec:
"A ja myślałem że to śmieci
Że to gówno z nieba leci
A to Sowieci
Sowieci
Kryj się kryj"
I tego się trzymajmy, nie zapominając, że gdy my się możemy bawić na koncertach, za granicą cały czas trwa wojna o której powoli wszyscy zapominamy.
Do następnego razu! Zdrowia dla Kazika i zespołu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz