POŻEGNANIE Z ROXETTE
Archiwum AS-a wraca pamięcią do koncertu grupy Roxette sprzed 3 lat. To absolutnie ostatni występ tej grupy - zdrowie nie pozwala na wokalistce Marie Fredriksson na uczestnictwo w trasach koncertowych. Tym bardziej był to sentymentalny powrót do czasów młodości.
PS. Dla chętnych - lider Roxette, Per Gessle jesienią wystąpi w warszawskim klubie Stodoła.
A dokładnie 3 lata temu było tak:
"Obcowanie z muzyką mojej młodości ma zawsze swój niepowtarzalny urok i bardzo fajnie jest sobie powspominać dawne czasy, stare zespoły i pośpiewać przeboje zawsze młode. Tak jak w przypadku Roxette. Koncert z 2011 roku był właśnie takim powrotem do korzeni, podróżą w czasie do płyty (a właściwie kasety) "Joyride" i zarzynania jej w magnetofonie marki Unitra. I wydawało mi się, że to już koniec, że już raz na zawsze mogę odhaczyć Szwedów na liście zespołów "do obejrzenia na żywo". To fajny zespół, ale koncertowe priorytety mam inne. Aż tu nagle - konkurs! Do wygrania bilety na koncert w Warszawie. Szybkie trzy zdania o ulubionym utworze i nazajutrz mail w skrzynce "Adam, Gratuluję wygranej!". Pierwszy raz w życiu coś uczciwie wygrałem. Zatem - idziemy!
Bilety wygrałem na płytę, w związku z czym już na hali rozglądałem się za lepszymi miejscówkami. Braki w ochronie zrobiły swoje i razem z ukochaną zasiadamy wysoko na trybunach. Na drugi raz swoich drzwi trzeba pilnować panie ochroniarzu :P W poszukiwaniu lepszego widoku nie byliśmy zresztą jedyni.
Po samym koncercie w sumie wielkich oczekiwań nie miałem. Roxette widziałem stosunkowo niedawno i dużych zmian w repertuarze i w oprawie widowiska się nie spodziewałem. I tak też istotnie było. Szwedzki duet Marie - Per postawił od początku do końca na sprawdzone hity. Sporym rozczarowaniem było widzieć wokalistkę siedzącą przez prawie dwie godziny na krześle, a nie jak 4 lata wcześniej aktywnie przemierzającą scenę. Nie wiem czy to nawrót choroby czy jakieś komplikacje ale Marie miała problemy nawet z wejściem na scenę, musiała być przytrzymywana przez dwie osoby. Niestety stan zdrowia odbił się na jej formie wokalnej. Fanom nie znającym słów piosenek trudno było rozszyfrować angielszczyznę Marie - pozostała charakterystyczna chrypka, ale pojawiły się problemy z wymową poszczególnych słów.
Wokalistce Roxette show skradła dziewczyna z chórków (już sprawdziłem - nazywa się Dea Norberg i w Szwecji znana jest z uczestniczenia w chórkach w konkursach Eurowizji - w Roxette jest od 2012 roku a i solowo wydała jakąś płytkę). Dea od początku wspomagała Marie, śpiewając głośniej i wyraźniej od niej. Świetnie też wypadła w duecie z Fredriksson grając na fortepianie "Watercolours In The Rain" - dla mnie wyglądało to jak zmiana warty. Czyżby Per Gessle znalazł następczynię dla chorej Fredriksson? Czyżby ta trasa miałaby być ostatnią dla Roxette w obecnym składzie? Czy jest sens występować z Marie jeśli ta nie jest w stanie dać z siebie na scenie wszystkiego co potrafi? To są pytania na najbliższą przyszłość. Moim zdaniem zespół już ma ewentualną następczynię i wcale nie musi daleko szukać.
Koncert zaczął się bardzo rockowo - od "Sleeping In My Car" i "The Big L.". Potem było spokojniej z kapitalnym, nastrojowym "Crash! Boom! Bang!" na czele. Pełną halę rozgrzały: energetyczny "She's Got Nothing On (But The Radio)" i cała gama hitów - od "Spending My Time" przez "How Do You Do" aż po "Joyride". I tu ciekawostka - jako intro do "Joyride", gitarzysta Christopher Lundqvist zagrał "Pszczółkę Maję" - mój synek by się ucieszył :) Występ zakończył się bisami - "Listen To You Heart" i "The Look".
Koncert przyzwoity i dużo radości sprawiło mi śpiewanie razem z Roxette starych hitów. W porównaniu z występem sprzed czterech lat w tym samym miejscu było mniej rockowo i drapieżnie, a bardziej kameralnie, na co na pewno miał wpływ stan wokalistki. Nie wiem co będzie dalej z zespołem, czy będą kontynuować działalność a przede wszystkim jak poważny jest stan Marie? Życzę jej dużo siły w walce z chorobą - to idolka z mojego dzieciństwa, jedna z lepszych wokalistek pop-rockowych w historii. Pytanie też czy to już nie czas aby dać sobie spokój z występami na żywo? Jak śpiewa Grzegorz Markowski "trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść ... niepokonanym". Jeszcze nie jest za późno, ale jeśli choroba będzie postępować lepiej się zatrzymać i zachować w pamięci fanów niezapomniane chwile niż rozmieniać swoją sławę na drobne. Życzę rozsądku i bycia "niepokonanym"!"
PS. Relacja ukazała się na stronie http://www.as85.ubf.pl/viewpage.php?page_id=83
Roxette
22 czerwca 2015 - Warszawa, Polska @ Torwar
Setlista:
01. Sleeping In My Car
02. The Big L.
03. Stars
04. Spending My Time
05. Crash! Boom! Bang!
06. Crush On You
07. She's Got Nothing On (But The Radio)
08. The Heart Shaped Sea
09. Watercolours In The Rain / Paint
10. Fading Like A Flower
11. How Do You Do!
12. It Must Have Been Love
13. Dressed For Success
14. Dangerous
15. Pszczółka Maja (intro) / Joyride
Bisy:
16. Listen To Your Heart
17. The Look
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz