IT'S ONLY LOVE, CZYLI NIKT TAK PIĘKNIE NIE ŚPIEWA O MIŁOŚCI
Na koncert Bryana Adamsa wybierałem się już kilka ładnych lat. Zawsze coś stawało na drodze - a to inne ciekawsze koncerty, a to daleko, a to za zimno. W końcu nie miałem wymówki, gdy występ kanadyjskiego artysty ogłoszono w mojej rodzinnej Warszawie. Szybka decyzja i kupiliśmy z żoną bilety na trybuny, żeby w pełni delektować się koncertem. Wybór trybun zamiast płyty podyktowany był również moimi doświadczeniami związanymi z brakiem klimatyzacji na Torwarze (albo co najmniej z niedostatecznym jej używaniem przez obsługę hali) - na krzesełku po prostu można złapać trochę tlenu, czego nie doświadczycie w tłumie pod sceną.
Czas przed występem Adamsa umiliłem sobie spożywaniem zimnego piwka (co prawda rozwodnionego, ale jednak zimnego :D) i pogaduszką z dawno niewidzianym i niesłyszanym kolegą. Tomek - pozdrowienia. Mam przeczucie, że spotkamy się jeszcze na niejednym koncercie :)
Czas przed występem Adamsa umiliłem sobie spożywaniem zimnego piwka (co prawda rozwodnionego, ale jednak zimnego :D) i pogaduszką z dawno niewidzianym i niesłyszanym kolegą. Tomek - pozdrowienia. Mam przeczucie, że spotkamy się jeszcze na niejednym koncercie :)
Koncert poprzedziło wyświetlenie podobizny Bryana Adamsa w różnorakich animacjach. Szczerze mówiąc było to nudne i zbyt długie. Natomiast samo pojawienie się artysty na scenie wywołało szał na widowni. Adams zaczął od utworu "Ultimate Love"- dobry wprowadzający rocker, który płynnie przeszedł do "Can't Stop This Thing We Started" z wyświetlanym na telebimie Bryanem wędrującym po jakimś centrum handlowym. Następnie zespół odpalił "Run To You". Trzeba dodać, że wszystko było fantastycznie nagłośnione. Bryan jak i jego koledzy mieli świetny kontakt z publicznością, często zmieniając miejsce na scenie oraz zachęcając tłum do wyśpiewywania z nimi refrenów. Warto dodać, że cały zespół był ubrany identycznie - w białe koszule, marynarki i ciemne spodnie - może to wyglądało trochę teatralnie, ale dla mnie to oznaka szacunku dla publiczności, która przyszła ich posłuchać.
Po chwili pierwszy z ważnych momentów wieczoru - cudownie wykonany "Heaven", w której pierwszą zwrotkę w całości zaśpiewała publika na Torwarze. Warto pochwalić również znakomite, liryczne brzmienie fortepianu. Zaraz potem coś na odmianę nastroju - "It's Only Love" z ognistą solówką błyskotliwego gitarzysty Keitha Scotta, który zresztą czarował fanów przez cały koncert. Ileż w tym utworze pasji i energii. Po takim wykonaniu niech ktoś się ośmieli powiedzieć, że Bryan Adams nie jest artystą rockowym, bo takie głosy pojawiały się w mediach przed występem. Wykonanie "It's Only Love" poprzedził akcent humorystyczny, w którym Bryan powiedział, że to jest piosenka, którą nagrał z Tiną Turner, po czym światła skierowały się na zaplecze podnosząc napięcie wśród zgromadzonych. Tę chwilę oczekiwania wokalista skwitował krótkim "Unfortunately, she's not here", czym wywołał salwy śmiechu.
Na "Please Stay" polski fanclub Bryana podniósł przygotowane przez siebie wycięte z papieru czerwone serduszka. Artysta potem dopytywał się kto to przygotował i że bardzo to doceniają, ale nie uważają, że te osoby są do końca normalne. No cóż takie życie fana, nie jesteśmy do końca normalni, ale dobrze Nam z tym. Zresztą czym byłoby życie bez pasji? Jedną wielką nudą. Dlatego ja też doceniam, że komuś się chciało przygotować niespodziankę dla artysty - sam kiedyś w tym uczestniczyłem przy koncertach Guns N' Roses i wiem ile pracy i zachodu to wymaga.
Po mdłym "Cloud Nr 9" ponownie głos zabrał Adams prosząc o przetłumaczenie zwrotu "move your ass" na język polski - gdyż zespół ma taką tradycję, że w każdym kraju zaczyna piosenkę "You Belong To Me" od zawołania w ojczystym języku publiczności. Ktoś rzucił "rusz pupę" chociaż można to było przetłumaczyć bardziej dosadnie :) "You Belong To Me" Adams określił jako utwór rockabilly w stylu lat 60.
Utwór na który zazwyczaj czekają wszyscy fani "Summer Of 69'" zgodnie z oczekiwaniami wywołał furorę i również był częściowo zaśpiewany tylko przez nich. Następna w programie była część akustyczna, którą w znakomitej większości Adams wykonał całkowicie solo. Ze sceny przy akompaniamencie gitary, popłynęły "Here I Am", "Remember" oraz "When You're Gone".
Kolejna część koncertu ewidentnie była skierowana do zakochanych. W trakcie tego setu naszła mnie myśl, że nie znam drugiego takiego artysty, który w tak prostych słowach potrafiłby tak pięknie śpiewać o miłości. "Have You Ever Really Loved A Woman", "Somebody" czy "(Everything I Do) I Do It For You" to prawdziwe hymny traktujące o uczuciach. Znacie kogoś lepszego w te klocki? Bo ja nie. A właściwie już do samego końca było mocno hitowo, bo pojawiło się "Only Thing That Looks Good On Me Is You", "I'm Ready" oraz "Cuts Like A Knife". Set podstawowy zakończyło wykonanie "Brand New Day" z ostatniej płyty Bryana zatytułowanej "Get Up".
W bisach zespół postawił na covery. "I Fought The Law" z repertuaru The Crickets ze zbliżeniami na twarze widowni na wielkim telebimie oraz klasyk nad klasykami Procol Harum, czyli "The Whiter Shade Of Pale". A na samiuśki koniec Bryan Adams ponownie został na scenie sam i we wzruszającym stylu zaprezentował kolejne przeboje o miłości - "Straight From The Heart" i "All For Love" na wielki finał.
To były dwie godziny pasjonującej muzyki, wypełnione po brzegi największymi przebojami. Bryan Adams gra ze świetnymi muzykami i te wspólne występy ich po prostu cieszą - to widać i czuć z każdej nuty płynącej ze sceny. Dla zespołu było to 5 koncert w ciągu 5 dni i 8 w ciągu 9 dni, a nie dało się zauważyć żadnego zmęczenia czy chęci jak najwcześniejszego pójścia do hotelu, żeby wypocząć przed kolejną męczącą podróżą. Wszystko podane z pazurem jak i z niesamowitą dawką poczucia humoru. Oj warto było czekać. I wiecie co? Jak przyjedzie po raz kolejny to również się wybiorę. Wielkie ukłony dla mistrza miłosnych ballad - Bryana Adamsa.
Bryan Adams
05 maja 2018 - Warszawa, Polska @ Hala Torwar
Setlista:
01. Ultimate Love
02. Can't Stop This Thing We Started
03. Run To You
04. Go Down Rockin'
05. Heaven
06. This Time
07. It's Only Love
08. Please Stay
09. Cloud #9
10. You Belong To Me
11. Summer Of 69'
12. Here I Am (akustycznie)
13. Remember (akustycznie solo)
14. When You're Gone (akustycznie solo)
15. (Everything I Do) I Do It For You
16. Back To You
17. Somebody
18. Have You Ever Really Loved A Woman?
19. The Only Thing That Looks Good On Me Is You
20. Cuts Like A Knife
21. 18 Till I Die
22. I'm Ready
23. Brand New Day
Bisy:
24. I Could Get Used To This
25. I Fought The Law (cover The Crickets)
26. Whiter Shade Of Pale (cover Procol Harum)
27. Straight From The Heart (akustycznie solo)
28. All For Love (akustycznie solo)
Skład:
Bryan Adams - wokal, gitara rytmiczna, gitara akustyczna, harmonijka
Keith Scott - gitara, gitara prowadząca
Norm Fisher - gitara basowa
Mickey Curry - perkusja
Gary Breit - instrumenty klawiszowe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz